poniedziałek, 12 września 2011

                               
Jedynie je dynie                                                                       

Dzisiaj dalej o dyniach.
Nasi sąsiedzi na wsi, jeśli uprawiają dynie – to tylko dla zwierzątek, ludziska tego nie jedzą! Co za obciach... Czasem jesienią widać stosiki dyń ułożone na podwórku – myślę, że krówki się baaaaardzo cieszą:)                           

Czasem słyszę rozmowy dorosłych (moja mama mówiła, gdy miała 4 lata, tyle ile ja teraz: "dorosoły") o tym, jak można wykorzystać dynie w kuchni.
To proste – w zupach: albo krojone w grubą kostkę z dużą ilością marfefki i ziemniakami, albo utartą na grubej tarce w dowolnym zestawie warzywek, albo ugotowaną i zmiksowaną – też fantastycznie.
I dalej – na drugie danie: smażone placki dyniowo - ziemniaczane, potrawka z dyni duszona z cebulką i przyprawami, smażone szybko duże kawałki panierowane w otrębach, albo duże kawałki upieczone i polane sosem.
Udana jest także pasta z pieczonej dyni, której do końca nie daliśmy rady zjeść na obiad.
Przepyszne są ciasta dyniowe, a nawet chleb razowy z dynią! 

Oczywiście znany jest powszechnie sposób na marynowanie dyni w słoikach na zimę. Najzdrowsza jest wersja, w której używa się do tego tylko octu jabłkowego, podobno spirytusowy jest błeeee i w ogóle się go nie trawi – więc po co go używać?
Octu jabłkowego używa się w większym stężeniu do przetworów, gdyż jest słabszy: mniej więcej 1 część octu na 2 część wody.                                             

Teraz dalej o przetworach: nie zróbcie tego błędu, który nam się przytrafił kilka lat temu. Mieliśmy wielki urodzaj dynek i babcia radośnie zrobiła mus i na gorąco zapakowała go w słoiki. Niestety okazało się, że dynia ma na tyle dużo białka w sobie, że wszystko się zepsuło:( Teraz już wie, że trzeba to trzy razy w odstępach dobowych pasteryzować. Masa pracy, co nie?
Oprócz dyni są oczywiście inne przepyszności lata i jesieni: kabaczki,cukinie i różniste dynie zwyczajne. Przy odrobinie fantazji można z nich zrobić prawie wszystko to samo, co z dyni hokkaido. Ileż to możliwości!


Dziś placki dyniowe

  • dynię pokroić (hokkaido ze skórą!), pozbawić miąższu i pestek, potem zetrzeć na grubej tarce
  • masę posolić i mocno ugnieść ręką, żeby puściła trochę soku
  • w tym czasie obrać kilka ziemniaków ( na średnią dynię o wadze ok. 1 kg powinny być 3,4 średnie ziemniaki)
  • ziemniaczki też utrzeć na grubej tarce, nie odciskać, połączyć z posoloną masą z dyni, dodać trochę podduszonej cebulki (niekoniecznie), 4 łyżki razowej mąki pszennej i 2 łyżki dowolnej skrobi (zamiast jajka) np. ziemniaczanej, kukurydzianej (byle nie GMO!) albo wszędzie ostatnio dostępnej w sklepach skrobi z tapioki
  • wymieszać bardzo starannie (najlepiej rączką) po dodaniu ulubionych przypraw: szczypty kurkumy, odrobiny majeranku, pieprzu ziołowego, czosnku lub sproszkowanej papryki
  • jeszcze raz ugnieść mocno dłonią, żeby masa nabrała odpowiedniej wilgotności. Jeśli jest za sucha – można śmiało dodać jeszcze 1 lub 2 starte ziemniaczki
  • smażyć jak wszystkie inne placki na mocno rozgrzanym tłuszczu z obu stron
    (najlepiej do tego celu używać oleju ryżowego, który wprawdzie jest olejem rafinowanym, ale ma bardzo wysoką temperaturę dymienia tzw. High Smoke Point czyli 230 stopni. Jest to bardzo ważne, czy tłuszcz do smażenia nie pali się = dymi zbyt szybko, bo od tego momentu jest podobno bardzo szkodliwy dla zdrowia. Olej ryżowy ma bardzo, bardzo łagodny smak i pozbawiony jest zapachu. Gorąco polecam!)
















     Porada dnia: Nie oddawaj krowie dyni      
           – sam ją zjedz na zdrowie!




3 komentarze:

  1. Jestem mega zachęcona i dzisiaj po pracy idę szukać dyni. Dzięki za przepis - czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też idę na zakupy i na pewno wrócę z dynią:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mi ślinka cieknie,mam dynię ,idę robić

    OdpowiedzUsuń