piątek, 9 września 2011


Zuuuuupa......

Cześć!

Dzisiaj o zupie. Bo jestem zawiedziona: wczoraj na kolację goście dostali resztkę zupy z obiadu – a mnie nie dali!
Głośno domagałam się sprawiedliwości i wreszcie troszkę zupki dostałam.
Przecież dobrze wiedzą, jak bardzo, bardzo lubię porządne, gęste zupy i mogę je jeść na śniadanie, obiad i kolację. Co prawda zupa – niezupa śniadaniowa to raczej gęsty glutek z kaszy jaglanej z bakaliami, ale teraz, gdy nastał sezon śliwkowy jest nieco odmieniona i już mi się tak nie nudzi. Czekam, aż dojrzeją gruszki – będzie jeszcze lepsza.

Najbardziej lubię zupy jesienne, bo one są z naszych dyń. Dynie uprawiamy namiętnie, ale one są takie specjalne, małe jak piłeczki, fajnie się je ogląda, gdy rosną sobie takie niesamowicie pomarańczowe w wielkim gąszczu dużych liści. To dynie hokkaido, jakiś podobno wielki rarytas, bo szybko się gotują, są twarde, nie tak wodniste jak zwykłe dynie, mają ciemno pomarańczowy, słodkawy miąższ i skórkę tak śmieszną, że jest mięciutka po ugotowaniu, więc się jej nie obiera. Wyobrażacie to sobie?
Babcia twierdzi, że mają dużo więcej katro... karo..., no – czegoś takiego, co ma marchewka (zwana przeze mnie marfefką) i są dobroczynne na wątrobę.

To takie zupy mogę jeść codziennie:)
Pewnie dlatego, że są słodkie i takie jakby aksamitne. A ja bardzo lubię słodkie.

Motto na dziś: Nic się nie martw, jak zostanie ci zupa z obiadu – zjedz ją na kolację, a najlepiej zamiast kolacji.                      
                                                                                                                                                                              

Dyniowa zupa dla 4 osób
  • obrać 4 marfefki, pietruszkę, kilka ziemniaków
  • pokroić ziemniaki w średnią kostkę, a resztę warzywek w talarki (lub zetrzeć na grubej tarce)
  • pokroić w kostkę 2 cebule
  • zgnieść 2 ząbki czosnku pokroić jedną średnią dynię hokkaido (ze skórką!) w grubą kostkę. Kto nie ma takiej dyni – może to samo zrobić ze zwykłą, ale bez skóry.                                                    
  • zagotować około 2 litrów wody, dodać szczyptę świeżego lub suszonego lubczyku, potem marfefkę, pietruszkę i ziemniaki
  • chwilę gotować i dodać pokrojoną cebulkę, wyciśnięty czosnek, sproszkowaną słodką paprykę i ciut ostrej, jak ktoś lubi
  • posolić, a potem dodać 2 łyżki stołowe octu jabłkowego
  • trochę gotować, potem dodać łyżeczkę sproszkowanej kurkumy i na koniec wrzucić dynię. Nie gotować dłużej niż 10 minut, bo dynia się rozpadnie i nie będzie taka mniam mniam.

Wytwornie podana zupka może być posypana po wierzchu uprażonymi 
na suchej patelni i posiekanymi (nie za dokładnie) pestkami dyni. Ładnie wygląda też z siekaną natką pietruszki.
Do dzieła! 








Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz