wtorek, 20 września 2011


Nie żegnam pomidorów

Ach te nasze pomidorki...
Sami zobaczcie na zdjęciu – jakie śliczne!
W tym roku obrodziły niesamowicie. Trzeba bardzo podlewać, podwiązywać i dbać. Pomagam przy tym chętnie, bo mi się taka praca podoba.

Właśnie się już kończą. Trzeba jakoś zagospodarować je na zimę, ale babcia nieprzystojnymi wyrazami opatruje konieczność robienia przecierów w butelki. Podobno to dużo papraniny, choć efekt gwarantowany.

Wyobraźcie sobie, że pewna miła turystka poradziła nam jak schować pomidory w słoiki i się nie zapracować na śmierć.
To proste:
sparzyć bardzo dojrzałe pomidorki (naszym już pęka skórka, więc czasem sama schodzi) i obedrzeć ze skóry. Potem pokroić w dowolne kawałki, upchać w litrowy słoik, posolić (pół łyżeczki od herbaty), zakręcić porządnie i wstawić do pasteryzacji. Gotować jakieś 15 minut, zostawić do ostygnięcia.

Tak zapakowane pomidory zimą wrzucić do blendera, zmiksować (razem z pestkami – a jakże!) i do gara. Zupa lub sos gotowe!

Nie żegnamy więc pomidorów do następnego sezonu: zostawiamy sobie przyjemność na dłużej.
Smacznego!





1 komentarz:

  1. Och Kochane, widzę że trzeba często zaglądać, bo dzieje się tutaj, a dzieje :) Mam nadzieję, że dane mi będzie spróbować dyńki już za parę dni.
    Buziaki i do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń