Zakleszczam
się
zawsze, gdy
idę do lasu.
Ale boimy się
kleszczy i innych leśnych paskudek. Więc rączki, nogi nad
skarpetkami i kapelusik (obowiązkowy rzecz jasna!) traktujemy
kilkoma kropelkami babcinej mikstury, która skutecznie odstrasza
różne leśne paskudztwa.
Buteleczka z
oliwką dziecinną (oliwką! tak!), taką zwykłą kosmetyczną dla
niemowlaczków, stoi stale w szafce przy wyjściu. Odlewa się tej
oliwki mniej więcej połowę i wkrapia do buteleczki olejki
eteryczne.
Najbardziej
kleszcze nie lubią zapachu eukaliptusa, więc taki olejek
musi być obowiązkowo. Do tego można dodać: olejek waniliowy,
lawendowy (też bardzo skuteczny na komary), cytrynowy
(lub cytronellowy) i geraniowy. Może być też rozmarynowy,
ale niekoniecznie.
Taki olejek
odstrasza owady i jednocześnie łagodzi ukąszenia, gdy niestety
jakiś komar cię dopadnie. Jest więc w pewien sposób uniwersalny.
Niech wam wystarczy informacja, że ja – choć mieszkam przy lesie
i bardzo często po nim wędruję – kleszczy nie łapię.
Przypominam
zawsze przed wyjściem do lasu, że trzeba się zakleszczyć –
czyli zaolejkować przeciw kleszczom. Taki olejek niesamowicie
intensywnie pachnie, zresztą bardzo ładnie. Mój kapelusik rozsiewa
na spacerze taaaaaakie zapachy.....
Nasi turyści
zawsze pytają, co tak niesamowicie pachnie. Oczywiście wtedy, gdy
się dowiadują o co chodzi, też chcą przepis na tę super
miksturę.
Zapytajcie
ich, jak skutecznie to działa.
Podobno
grzyby też lubią te aromaty i wychylają się z mchu do zbieraczy.
Niestety – tylko podobno...
Ciekawe informacje, nic nie powstrzyma mnie przed grzybobraniem:) Zawsze tylko czekam kiedy się pojawią,biorę kosz i znikam w lesie.Dlatego bardzo lubię jesień:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń