Taaak, sosy do potraw to super uzupełnienie. Można je
podawać do placków, kotlecików różnego rodzaju, makaronów,
kaszy, ziaren i strączków. Właściwie do wszystkiego, gdy ma się
dostatek fantazji.
Podstawą każdego sosu (na zimno i na gorąco) jest
dobrze ukręcona w garnuszku dowolna mąka: kukurydziana (my kupujemy
niemodyfikowaną w sklepie internetowym ze zdrową żywnością),
owsiana (można zmiksować trochę płatków owsianych i trzymać w
zamkniętym słoiku), pszenna razowa, ryżowa, a nawet amarantusowa.
Wsypujemy do garnuszka 2,3 łyżki mąki i powolutku
dodajemy zimną (koniecznie!) wodę. Ucieramy z wodą tak długo, aż
powstanie ciapa gęsta jak śmietana . Gdy nie ma już grudek mąki
można dodać więcej zimnej wody, tak aby nie trzeba było potem
sosu rozrzedzać w garnku.
Do tego dodajemy to, co nada smak sosikowi: 2,3 ząbki
zmiażdżonego czosnku, lub łyżkę startego chrzanu, lub ostrą i
słodką paprykę suszoną, pieprzu ziołowego itd.
Można nadać złoty kolorek dodając szczyptę kurkumy
lub zielony – dzięki sproszkowanej spirulinie. Oczywiście wersji
połączeń smakowych jest wiele. Bardzo dobrze robią się smakowite
sosy z suszonych (lub świeżych, jak się je ma w ogródku) ziół:
bazylii, tymianku, oregano, szałwii itd. Oczywiście trzeba też
posolić.
Teraz zagrzewamy w małym garnuszku trochę (3,4 łyżki
stołowe) dobrego oleju roślinnego albo klarowanego masła (ghee).
Gdy się mocno zagrzeje wlewamy powolutku rozrobioną mąkę i
intensywnie mieszamy (najlepiej trzepaczką do sosów), bo gdy
zacznie przywierać od dołu, to zrobią się grudki. Mieszać tak
długo, aż zrobi się gęsty sos.
Trzeba go zrobić tuż przed podaniem na stół, bo
ciężko jest go odgrzać bez przywierania. Wtedy można dodać znowu
troszkę zimnej wody i szybko mieszać.
A jak się robi sosy miksowane z warzyw, to opowiem wam
później.
Do
zobaczenia!